Polscy aptekarze zainteresowani holistycznym podejściem do pacjenta.

Całość wywiadu do przeczytania na portalu aptekarski.com. Link: https://aptekarski.com/artykul/z-farmacja-w-tle-farmacja-plus-pasja-czyli-naukowiec-blizej-pacjenta

O postawie pozwalającej znaleźć motywację do nauki:

"(...)uwielbiam ciągły rozwój, doszkalanie, zarażanie pasją! I ta idea przyświecała mi przez te wszystkie lata pracy na uczelni. Chociaż niestety mało osób, którymi się opiekowałam, podzielało tę pasję. A szkoda! Ileż więcej można wynieść ze studiów, jeśli spojrzymy na to, czego się uczymy z perspektywy: „nie wiem, na co mi się to teraz może przydać, ale w przyszłości – kto wie?”(...)"

O wychodzeniu poza ramy zawodowe:

"(...)Odważyłam się wziąć życie w swoje ręce i nie zważając na ogrom pracy, który włożyłam przez te parę miesięcy, by być na swoim, zrobiłam ten krok. Wciąż pracuję na etat – z tego na razie nie zrezygnowałam, a własną działalność rozwijam po godzinach, ale jest to coś, co sprawia mi wielką przyjemność. Dodatkowo, jak widzę że ludzie rzeczywiście zaczynają brać zdrowie w swoje ręce, wprowadzają zmiany – nawet drobne – w swoim życiu, to dostaję skrzydeł do dalszej pracy na 2 etaty. Jest to coś, co mnie od wielu lat zajmuje – propagowanie zdrowego stylu życia.(...)"

O obranej metodzie pracy z pacjentami:

"(...)Takiego, który jest w zgodzie z nami, dla każdego to może być coś trochę innego. I jak tu odkryć co jest dobre, a co nie? Co na ten moment będzie mi służyło, żeby długofalowo utrzymać zdrowie? Właśnie to staram się odkrywać z pacjentami dzień po dniu (stąd składowa mojego nowego stanowiska: „Consultant”). Wspólnie. Nauczyć, byśmy brali zdrowie w swoje ręce, a nie polegali tylko na recepcie wypisanej przez lekarza. Coś, na co w pracy w aptece, czy gabinecie lekarskim zwykle nie starcza czasu. Czyli taka całościowa (stąd „Holistic”) ocena, co mogę zrobić dodatkowo, najlepiej bezkosztowo, żeby sobie pomóc, obok terapii zaleconej na receptę? Czy jest jeszcze jakiś aspekt mojego stylu życia, którego zmiana, albo wzbogacenie, spowodowałaby pełniejsze skorzystanie z zapisanej terapii, spokojniejsze i bardziej świadome życie? Wracając, to jest część drogi, którą musimy wykonać sami. Jest to praca na lata, ale skutkuje wzrostem zadowolenia z życia, właściwymi nawykami zdrowotnymi i cieszeniem się świetnym zdrowiem na wiele lat! (...)"

"(...)Wiele lat badałam tyle skomplikowanych szlaków sygnalizacyjnych w organizmie, nutraceutyki, żywność funkcjonalną, opracowywałam strategie prozdrowotne, dowiadywałam się o pracy naszego mózgu, o metodach relaksacyjnych, testowałam wiele podejść na sobie i moich bliskich, doszkalałam się podczas studiów podyplomowych w zakresie psychodietetyki, coachingu, terapii naturalnych, ajurwedy, jogi i medytacji, mindfulness i ziołolecznictwa, że chciałabym tą wiedzą się podzielić z tymi, którzy chcą słuchać: współpraca jest dobrowolna, o to tu chodzi. Robimy coś dla siebie, nie dla kogoś innego. Chciałabym – tak jak na uczelni – odkrywać ścieżki zdrowia wspólnie z pacjentami, edukować o zdrowym trybie życia, zarówno jeśli chodzi o prewencję, jak i pomoc pacjentom z chorobami przewlekłymi. I motywować do zmian: tak jak – mam nadzieję – motywowałam moich studentów do pracy, do tego aby byli farmaceutami z pasją, nie rozczarowanymi życiem i realiami polskimi. Bo takich osób w Polsce już jest wiele.(...)"

O holistycznym modelu zdrowia:

"(...)Holistyczny model zdrowia wskazuje między innymi, że brak równowagi w jakimś układzie może prowadzić do zapoczątkowania stanu chorobowego. Równowagę powinniśmy rozpatrywać na wielu płaszczyznach: ciało-umysł-emocje, neuroprzekaźniki, hormony, równowaga kwasowo-zasadowa, elektrolitowa i inne. Wytrącenie organizmu ze stanu równowagi prowadzi do licznych chorób, albo przyspiesza ich wystąpienie. Świat Wschodu mówił o tym od tysięcy lat: to połączenie ciała i umysłu, dbanie zarówno o ciało, ale również o umysł, wdrożenie skutecznych metod redukcji stresu, dbanie o dobrostan psychiczny, zdrowy styl życia uwzględniający przebywanie w ruchu na świeżym powietrzu, dietę bogatą w związki antyoksydacyjne, nietoksyczne relacje społeczne. Świat Zachodu dopiero dojrzewa do stosowania wspomagających technik uzdrawiających, obok konwencjonalnej medycyny (farmakoterapii). Ale m.in. dzięki zwróceniu uwagi w ostatnich latach na choroby psychosomatyczne, na których wystąpienie duży wpływ mają też czynniki psychiczne, głównie te emocjonalne, wierzę, że medycyna akademicka dojrzała do otworzonego przeze mnie poradnictwa Holistic Health Consultant, gdzie chciałabym właśnie edukować i propagować wiedzę na temat zdrowia i proponować różne metody dochodzenia do jego pełni. (...)"

O ograniczeniach obowiązującego modelu:

"(...)Od wielu lat działamy w takim systemie: dajemy lek i „uzdrawiamy narząd”. Jesteśmy specjalistami od serca albo od wątroby albo od jelit. Nie patrzymy na pacjenta całościowo, dodatkowo nasuwa się pytanie: „co z emocjami, psychiką”? Co z naszym zdrowiem z definicji WHO, która określa zdrowie jako nie tylko brak choroby, ale również dobre samopoczucie (ang. Well-being), zarówno fizyczne, psychiczne, jak i społeczne? Trochę zamknęliśmy się w naszym świecie medycyny akademickiej, niestety codzienny pęd sprawia, że mało mamy czasu na kontakt z pacjentem, ze sobą, z naszym wnętrzem. Instagram i inne media też nie pomagają nam zajrzeć wewnątrz siebie, traktujemy wiele życiowych spraw powierzchownie. Ileż przez to tracimy! Ile emocji, wzruszeń, uśmiechów! Naprawdę. Ajurweda, czakry: jak wspomniałam znajomym lekarzom o tym, od razu dostałam po głowie „szarlataństwem”. Ale ja głęboko wierzę w tę całą holistykę. Widzę to na swoim przykładzie i osób, z którymi rozmawiałam pod kątem zmiany. Nasze życia stają się pełniejsze, możemy być „prawdziwym sobą”, lepiej znosimy trudy i przeszkody dnia codziennego. W swoim życiu, jak i poradnictwie, często korzystam z zasad właśnie ajurwedyjskich, czy też TCM (Tradycyjnej Medycyny Chińskiej), nie nazywając ich może tak, ale próbując przetłumaczyć właśnie na język zachodniej medycyny, np. choroby psychosomatyczne, oś jelitowo-mózgowa, sprzężenia zwrotne, oddech przeponowy a nerw błędny (i wydzielanie acetylocholiny), surowce naturalne jako wspomagacze farmakoterapii np. bergamotka w przypadku hipercholesterolemii itp. Ad fontes, sięgajmy do źródła, a odkryjemy ile możemy dla siebie sami zrobić, najlepiej żeby zapobiegać chorobom, niż je potem leczyć.(...)"

O doli i niedoli naukowców:

"(...)Myślę, że wielu naukowców chciałoby podzielić się swoją wiedzą, propagować ją, ale nie ma takich możliwości: zwykle akcje promujące naukę są darmowe, poza godzinami pracy. Wykonywałam więc wiele lat wolontariat (i nadal wykonuję). Prowadziłam zajęcia dla szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, gdzie pokazywałam, co to znaczy być naukowcem (kto w szkole o tym się uczy?) i co można robić po farmacji, jeśli nie pracować w aptece (bo tak nas się wciąż kojarzy). Również wykładałam w ramach „Dni Mózgu”, dla słuchaczy uniwersytetu III wieku, dla studentów w ramach „Dni Farmacji”, w akcji pomocy Ukrainie dla chętnych (nie tylko farmaceutów, ale również „Kowalskich”). Mam nadzieję, że dzisiejsza rozmowa poruszy choć jedną osobę i obudzi w niej pasję do odkrywania, do studiowania przez całe życie.(...)"

"(...)Zarobki rzeczywiście to coś czego nie da się przeskoczyć: żarciki z serii „znajdź sobie bogatego męża” towarzyszyły mi cały czas (i nie wzięłam ich sobie do serca, bo mój mąż też pracował na uczelni). Ciągłe kalkulacje, jak związać koniec z końcem, gdzie dorobić. I tak my – farmaceuci mamy 100xlepiej! Pomyślcie o biologach, chemikach – my możemy przynajmniej „dorobić w aptece”. Ale jeśli trafi się do dobrego zespołu, dostajemy wynagrodzenie inne: w postaci świetnej współpracy, pasji (bo jednak żeby być naukowcem trzeba mieć w sobie pasję, chęć odkrywania, bez tego nie ma szans wytrzymać „w tym świecie”), ciągłej burzy mózgów – która oczywiście wycieńcza intelektualnie (od czego jest Netflix – żeby potem się „odmóżdżyć”), ale również jest niewyobrażalnie satysfakcjonująca. Mamy możliwość – jak tylko się trochę postaramy – wyjeżdżać na staże, na konferencje. Często „dokładamy do biznesu”, to prawda. Ale coś za coś. Nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej (a przynajmniej jak pracowałam na uczelni to sobie nie wyobrażałam). Dzięki uczelni „uczymy się jak się uczyć”, jak nie zgubić w gąszczu prawd i półprawd oraz jak odróżniać prawdę od opinii i mieć swoje stanowisko oparte na faktach i powtarzalnych badaniach(...)"

O drodze zawodowej:

"(...)Moją „karierę” farmaceutki zaczęłam tak, jak większość z nas: od pracy w aptece. Jednak już po paru miesiącach zaczęłam rozumieć, że nie jest to moje miejsce: wyidealizowałam sobie nasz zawód, tuż po studiach chciałam bardziej świadczyć opiekę farmaceutyczną, otaczać opieką pacjenta, niż tylko sprzedawać leki, a rzeczywistość okazała się inna. Primum non nocere.(...)"

"(...)zajmowałam się poszukiwaniem nowych, potencjalnych biomarkerów z grupy białek, ale również związków małocząsteczkowych, które mogłyby wskazywać na stan chorobowy w naszym organizmie. Badania te głównie skupiały się na identyfikacji nowych biomakerów dla guzów neuroendokrynnych, stanowiących heterogenną grupę nowotworów, których wykrycie we wczesnym stadium choroby jest bardzo trudne, z uwagi między innymi na niespecyficzne objawy. Guzy te często wykrywane były dopiero pośmiertnie, a świadomość społeczeństwa o tych nowotworach była (kiedy zaczynałam doktorat) bardzo niska.(...)"

"(...)W mojej pracy skupiłam się na dwóch grupach amin biogennych, czyli indolo- i katecholaminach, pochodnych aminokwasów: L-tyrozyny i L-tryptofanu, gdyż ich uniwersalność i wielokierunkowość działań stwarzają naukowcom pole do ciągłej eksploracji. Dodatkowo związki, które powstają z tych aminokwasów nazywane są zarówno hormonami, jak i neuroprzekaźnikami. Deregulacje w ich poziomach w organizmie są podłożem, albo manifestują się zmianami w wielu schorzeniach, w tym w chorobach zarówno ośrodkowego jak i obwodowego układu nerwowego, chorobach psychicznych, neurodegeneracyjnych, ale również nowotworach, chorobach układu sercowo-naczyniowego, chorobach układu pokarmowego i wielu innych. Skomplikowane sieci sygnalizacyjne, które są z nimi związane, witaminy, enzymy – to wszystko jest wielką całością, którą ciężko rozpatrywać jako wycinek, a lepiej przyglądać się szczegółowo. Choroba często jest skutkiem wielu rozregulowanych szlaków, a nie tylko jednego – żeby lepiej ją zrozumieć, dobrze jest przyjrzeć się dogłębnie temu, co dzieje się rzeczywiście w organizmie. Dodatkowo, jako farmaceutka czułam głód wiedzy związany z dokładniejszą charakterystyką mechanizmów działania leków, przyczyn ich interakcji, jak również zmian w ich farmakokinetyce i dynamice związanych z różnymi stanami patofizjologicznymi organizmu. (...)"

"(...)Otóż biomarkery, które badałam należały do grupy markerów biochemicznych, które miały na celu określić stan układu, w tym wypadku organizmu ludzkiego, czy doszło do odchyleń w ich wartościach od wartości, które przyjęte były za poprawne (występujące w stanie fizjologicznym), i które mogłyby świadczyć o toczącym się procesie patologicznym, początkach choroby lub już zaawansowanej chorobie. Niemniej z uwagi na fakt, że pojedynczy biomarker nigdy nie będzie miał takiej mocy, byśmy jednoznacznie mogli zweryfikować: jest choroba/nie ma choroby (o czym dobrze, żebyśmy „za pierwszym stołem” pamiętali jako farmaceuci), skupiałam się raczej na panelach biomarkerów, czyli oznaczaniu w płynach biologicznych (krwi, moczu) paru cząsteczek jednocześnie, co mogłyby świadczyć o stanie chorobowym. Takie narzędzie stanowiłoby idealną składową wczesnej diagnostyki chorób, jeśli przeszłoby dalsze, wymagające testy (badania podstawowe na uczelni, a badania kliniczne nad zaproponowanymi podejściami – daleka i długa droga). (...)"

"(...)Leki badałam w kontekście optymalizacji farmakoterapii dla poszczególnych pacjentów – na szczęście obecnie medycyna przedstawia nam coraz to bardziej nowoczesne, spersonalizowane podejścia do leczenia choroby, coraz bardziej specjalizujemy się w dobieraniu takich dawek dla pacjenta, aby redukować działania niepożądane przy zachowanym efekcie terapeutycznym.(...)"

"(...)Działam także na rzecz opieki farmaceutycznej, możliwości jej świadczenia, staram się oferować wsparcie farmaceutów, którzy pytają mnie na temat jakości badań suplementów, przeglądam opracowania EMA dotyczące działania najnowszych leków, szczególnie tych budzących najwięcej kontrowersji. A ponadto biorę udział w szkoleniu ciągłym dla farmaceutów, jak każdy z nas i wciąż szkolę studentów farmacji, jeśli mają na to ochotę!Piszę również artykuły z pogranicza farmacji, metod naturalnych i zdrowia tak, aby zarazić pasją do nauki jak najwięcej osób.(...)"


Zgadzam się by moje dane osobowe były przetwarzane w celu prowadzenia korespondencji e-mail związanej z realizacją konsultacji , odpowiadania na wiadomości z formularza, edukacji i usług świadczonych przez Natalia Miękus-Purwin. Więcej o zasadach: KLAUZULA RODO, Zgoda na przetwarzanie danych osobowych zgodnie Z RODO. Zapoznałam/em się z tymi dokumentami i akceptuję ich treść.
Wyrażam zgodę na wykorzystywanie przez Natalię Miękus-Purwin telekomunikacyjnych urządzeń końcowych w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 16 lipca 2014 r. Prawo telekomunikacyjne. Przyjmuję do wiadomości, że mogę w dowolnym momencie wycofać te zgody. Wycofanie przeze mnie zgody nie ma wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie mojej zgody przed jej wycofaniem.
 

Adres

Sopot, Polska